Plus d’un million de livres, à portée de main !
Bookbot

Marek Czuku

    Róbta, co chceta
    Stany Zjednoczone
    Facet z szybą
    Kredkami do Nieba. Rok A
    Igły i szpilki
    Wędrowniczek
    • Marek Czuku, ur. 19 czerwca 1960 r. w Łodzi, gdzie mieszka do tej pory. Z wykształcenia fizyk i polonista (Uniwersytet Łódzki). Ukończył również studia podyplomowe Podstawy nauczania na odległość (UŁ).

      Wędrowniczek
    • Tropami autobiografii duchowej Marka Czuku, podobnie jak we wcześniejszej jego książce poetyckiej Facet z szybą (FORMA 2012), są odwołania intertekstualne, ale tym razem ich lista jest znacznie krótsza. Pojawiają się już tylko w formie napomknień wytyczających krąg lektur poety: cytatów, parafraz i aluzji. Stanowią niejako tło autoportretu, dostarczając podręcznego budulca w opisie aktualnej lub dawnej sytuacji życiowej. Cel poszukiwań przemieścił się z panoramy epoki na autoportret i parafrazując tytuł wcześniejszej książki można skonstatować, że „facet z szybą” ustąpił miejsca „facetowi z lustrem”. Teraz bowiem zamiast prześwietlania palimpsestu zapamiętanych wrażeń z lektur, drąży on pokłady nawarstwionych wspomnień prywatnych, poszukując tożsamości w zarastających źródłach swego czasu. Wyznania sięgają przede wszystkim w przeszłość osobistą i jej ciasne zaułki, które próbuje teraz poeta rozświetlić iskrą wiersza. Czasem ta iskra rodzi ciepły blask, czasem niespokojny płomień, a niekiedy rozrasta się w pożar. Jak się wydaje, podejmowana uporczywie „walka o ogień” ma jeden cel: ożywienie dzieciństwa i chwil pierwszych miłości. Na pozór chodzi zatem po prostu o sentymentalny powrót do epizodów szczęśliwych uniesień, emocjonalnych złudzeń i niespełnionych inicjacji. Archeologiczna rekonstrukcja dawnych wyobrażeń i nadziei przebiega między biegunami skrajnych nastawień: krytyczną rewizją autobiografii a rewaloryzacją, ocalającą jej wybrane fragmenty. z posłowia Piotra Michałowskiego

      Igły i szpilki
    • Facet z szybą

      • 97pages
      • 4 heures de lecture

      Marek Czuku należy do tych autorów, którzy uświadamiają sobie, iż nie są głosicielami własnych prawd objawionych na pustyni, ale spadkobiercami wielu nagromadzonych przez wieki głosów cudzych, pośród których dopiero muszą mozolnie odnajdywać głos własny. Już od początku lektury tomiku obserwujemy więc zagęszczenie odwołań intertekstualnych w mnogości cytatów i parafraz, o które potyka się poeta podczas przechadzek przez mieszane lasy tradycji literackiej i historii języka. W opresji wielostronnych uwikłań rodzi się zatem potrzeba ucieczki z labiryntu biblioteki w poszukiwaniu świeżych doznań, za którymi mogłyby podążyć słowa jeszcze nie zużyte. Opis codzienności pozaksiążkowej może być wietrzeniem zatęchłego skarbca kultury polskiej i europejskiej. Migawkowe zapisy zdarzeń, ulotne obserwacje i zachwyty mogą także spełnić transcendentną tęsknotę opartą na wierze w niewyrażalne. Reportażowe strzępy obserwowanej rzeczywistości podszywa jakieś marzenie epifanii. Czysty horyzont sztuki słowa okazuje się jednak mirażem. Wędrówka poetycka Marka Czuku nie ma końca, ale to czyni z niej tyleż wyjątek co regułę. Jako świadectwo rozterek artysty nie ma innego celu niż ten największy ciągłe poszukiwanie. Czego? Może przeźroczystości słowa, przez które, niby przez tytułową szybę, widać wszystko.

      Facet z szybą
    • Przedstawiamy tom wierszy (i małej prozy) Marka Czuku. To kontynuacja jego artystycznego poszukiwania, podczas którego poeta w żadnym wypadku nie porzuca drogi ku innemu (innej) oraz przez rumowisko rozmaitych form i języków. Autor Stanów zjednoczonych podobnie jak w poprzednich tomach trochę patrzy na świat przez szybę, trochę przegląda się w lustrze, którym najczęściej okazuje się mowa. To oczywiście nie daje nadziei, że udało się wreszcie odpowiednie dać rzeczy słowo. Pozostaje mu więc wypisać na sekretnej mapie literackich peregrynacji minimalistyczne hasło: Nie zatrzymuj się, / idź!.

      Stany Zjednoczone
    • Angażowanie literatury w dyskurs społeczny znowu wraca do łask. Niemniej mało który autor wypowiadający się de publicis potrafi tak głęboko jak Marek Czuku umieścić swoje refleksje w kontekście historycznym, udowadniając, że teraźniejszość jest skutkiem tego, co działo się w ósmej dekadzie minionego stulecia, bo z jej dylematami związane są pierwsze zamieszczone w tym zbiorze wiersze, skoncentrowane wokoło tematyki starcia jednostki z machiną dziejów, które w określonym momencie zyskało oblicze realsocjalistycznej opresji, dręczącej nijakości, społecznej anomii. Trudno jednak te utwory uważać tylko za dokument pewnej epoki. Z dzisiejszej perspektywy czasy te zapisane przez poetę jawią się jako preludium do tego, co przyniosły dziesięciolecia tzw. odzyskanej wolności, która okazała się wolnością nie tragiczną, jak u Wierzyńskiego, ale wolnością tragikomiczną, czasem buraka, czasem ponowoczesnych mitologii, pomieszania umysłów i bełkotliwych języków, a spełniona baśń liberalnej demokracji nie zdołała pogodzić wolności z odpowiedzialnością. Co wobec tego może zrobić poeta czy pisarz? Szukać właściwych słów, by raz analitycznie, a raz satyrycznie zdiagnozować postransformacyjną międzyepokę, która rozpoczęta przed trzydziestu z górą laty dotąd nie może się skończyć. Co może robić każdy z czytelników tej książki? Trzymać się sformułowanej przez Marka Czuku zasady: Gdy nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o to, żeby nie wejść w błoto. Piotr Wiktor Lorkowski

      Róbta, co chceta
    • Umówić się do najmniejszego teatru świata, by nie śpiewać w chórze na berlińskim murze, bo najgorsze jest nudziarstwo i w życiu piękne są tylko chwile. Ale nad Krakowskim Przedmieściem nadal najjaśniej świeci gwiazda Narcyz, a komisariat policji zaatakowały kleszcze. Zatem pora przedstawić podstawowe elementy, z których składa się świat, a więc zwyczajne gadanie trzy po trzy i przekomarzanie się na zasadzie ćwir, ćwir. Zanim się pożegnamy, zrozumiesz, że nikt na ciebie nie czeka, bo nikt na nikogo nie czeka. Pozostaje mimo wszystko żywić nadzieję, że nigdy nie jest za wcześnie ani za późno, i życzyć Drogiemu Czytelnikowi pięknych snów, skrzydlatych słów, mądrych sów.

      Nudne wiersze